O mnie

Moje zdjęcie
Jesteśmy grupą przyjaciół i miłośników podróży, którzy swoją pasją chcą zarażać innych. Chcielibyśmy dzielić się naszym doświadczeniem i zapleczem (także przystosowanymi do wypraw samochodami) w różnych zakątkach świata oraz licznymi pomysłami. Będziemy zachęcać do podróżowania - z nami lub bez nas - nawet "na koniec świata". Wiemy, że to możliwe i nietrudne, a każda wyprawa jest przygodą. Wystarczy zapakować torbę czy plecak - i w drogę!

poniedziałek, 11 marca 2013

Kolosy 2013

Nasza pasja to podróże, nie tylko nasze własne. Uwielbiamy również spotykać się z innymi podróżnikami oraz słuchać opowieści o ich wyprawach. Są one dla nas kolejnym doświadczeniem, inspiracją oraz źródłem nieocenionych informacji.
  Dlatego w niecierpliwością czekaliśmy na wyjazd do Gdyni, na 15. Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów, gdzie co roku są przyznawane Kolosy - nagrody dla podróżników - za pomysł na wyprawę, za determinację w jego realizacji, za pokazanie szerokiej publiczności, że spełnianie podróżniczych marzeń nie jest niemożliwe - wystarczy tylko bardzo mocno chcieć.
Tutaj można poczytać o historii spotkań i Kolosów:
  Pogoda odrobinę pomieszała nam szyki: mieliśmy w planach rozstawienie stolików obok naszych aut, na parkingu i toczenie rozmów z ludźmi, oczekującymi w kolejce do wejścia. Bo zainteresowanie - jak i w poprzednich latach, tak i w tym roku - było ogromne. Żeby dostać się do środka hali, trzeba było ustawić się w sporym ogonku chętnych. Pasjonatów nie zmroziła nawet ujemna temperatura.
Zrezygnowaliśmy z planu piknikowania w ciągu dnia i skupiliśmy się na pokazach, ale noc spędziliśmy jak rasowi miłośnicy przygód - w plenerze: Martin  zaadaptował kampero-mercedesa 407D, zwanego "Pomarańczką", ja i Dymitr - spaliśmy w namiocie, rozbitym na dachu Defka.
 
 
 
 


 Wcale nie było tak zimno! Za to zaciekawienie, jakie wzbudziliśmy w przechodniach - bezcenne.

Po śniadaniu w plenerze, weszliśmy do hali.




 Zgodnie z przewidywaniami, było niezwykle. Pokazy odbywały się w dwóch salach - dużej, mieszczącej ponad 4000 osób
 i małej, gdzie z dużym trudem wchodziło osób 50.
I tu pierwsze rozczarowanie: nie zmieściliśmy się na jeden z interesujących nas pokazów. Szkoda, wielka szkoda, bo swoje podróże relacjonowały osoby podróżujące busami.
Potem było różnie - chodziliśmy na pokazy wedle upodobań i zainteresowań - jedni szli "na Birmę" i "na Amazonię", inni "na Syberię" i "na Gruzję" wszyscy razem "na Timbuktu" oraz "na Globalli" (o tym za chwilę). Potem dzieliliśmy się wrażeniami.
Najchętniej obejrzelibyśmy wszystko - pokaz po pokazie, zdjęcie po zdjęciu, wysłuchalibyśmy każdej opowieści. Jednak z części trzeba było zrezygnować...Najbardziej interesowały nas opowieści o podróżach dostępnych dla każdego, gdzie rzeczywiście odnosiło się wrażenie, że wystarczy tylko spakować plecak i wyruszyć. Jednak gdyby była możliwość wysłuchania wszystkich, chętnie byśmy byli obecni i u żeglarzy, i u pasjonatów wspinaczki, i u odkrywców jaskiń.
Poza tym, że wysłuchaliśmy kilkunastu fantastycznych opowieści, poznaliśmy wielu podróżników, rozmawialiśmy z mnóstwem osób zainteresowanych naszym projektem opentravelers.com, promującym podróże. 
Parę słów o kilku pokazach, które zrobiły na nas największe wrażenie.
Niektóre z opowieści zmieniły nasze wyobrażenia o pewnych miejscach na Ziemi i przekonaliśmy się, że nawet tam, gdzie do tej pory nas specjalnie niewiele przyciągało, może być na tyle fascynująco, że aż chce się jechać, choćby natychmiast. Pokaz Grzegorza Fojucika "Śnieżne barany na Płaskowyżu Putorana" http://www.putorana.eu/galeria.php ukazał nam obraz takiej tajgi syberyjskiej, jakiej sobie nie wyobrażaliśmy, zaś opowieść Katarzyny Gembalik i Rafała Piotrowskiego "Birma wita!" przekonała, że kraj ten jest wart obrania kierunku na południowo-wschodnią Azję. Warto czasem posłuchać relacji podróżników, aby zrozumieć, że są miejsca, o których się nawet nie śniło i wcale nie jest tak trudno do nich dotrzeć, skoro innym się udało.
Niektóre pokazy potwierdziły, że obrane przez nas kierunki już zaplanowanych wypraw, są jak najbardziej słuszne:
"Islandia. Endurkoma" Piotra Mitko dała nam potwierdzenie, że Islandii, mimo tego, że jest niezbyt dużą wyspą, warto poświęcić więcej niż jedną wizytę. http://piotrmitko.com/
"Toast za przodków" Ali Leszyńskiej i Piotra Strzeżysza pokazał młodzieńczy optymizm, brak lęku przed samotną, dwuosobową wycieczką rowerową w odległe rejony przepięknej Gruzji. W świetnej prezentacji podróżnicy podkreślili to, co i my wiemy: nagrodą za otwarte podejście do miejscowej ludności, w dowolnym zakątku świata, jest spotkanie przyjaznych, gościnnych i radosnych ludzi, zawsze gotowych na wspólne biesiadowanie. http://onthebike.pl/gruzja/
"Ostatnia łódź do Timbuktu" Przemysława Domańskiego była poruszającym zapisem podróży do Mali tuż przed wybuchem wojny. Mamy ten kraj poraz kolejny w naszych podróżniczych planach, dlatego bacznie śledzimy doniesienia i czekamy na zakończenie wojny. Autor oczarował nas ogromną wiedzą merytoryczna, bardzo dokładnym nakreśleniem tła historyczno-kulturowego. Chcielibyśmy mieć w naszej grupie takiego przewodnika, jak pan Przemysław. W tajemnicy można powiedzieć, że nawiązaliśmy nić porozumienia....
Największą grupą na "Kolosach" były jednak pokazy o wyprawach zdecydowanie wyczynowych, wywołujących podziw i szacunek - dla samozaparcia, siły i odwagi. Tutaj byliśmy zainteresowani opowieściami z czysto prywatnych pobudek - ciekawie jest posłuchać o wspinaczce na ośmiotysięczniki, eksplorowaniu jaskiń czy jeździe rowerem w ekstremalnych warunkach. Jednak nie są to wyczyny, których byłby w stanie podjąć się zwykły zjadacz chleba. Celem opentravelers.com jest propagowanie podróży dostępnych dla każdego i pokazanie, że nie trzeba być Herosem ani Kolosem, żeby wyruszyć w świat.
Warto jednak wspomnieć o kilku pokazach z kategorii "wyczyn", które obejrzeliśmy, bo rzeczywiście - i pomysł, i realizacja zrobiły na nas wrażenie.
"Północ-Południe. Rowerem". Michał Sałaban z pasją opowiedział o swojej rowerowej podróży z przylądka Nordkapp w Norwegii do przylądka Igielnego w Republice Południowej Afryki.
"Iran na patelni" Łukasza Nitwińskiego to była wyprawa rowerowa zdecydowanie wyczynowa: przejazd przez najgorętszą pustynię świata - irańską Dasht-e-Lut.
"Hatifnatowie ruszają na północ" Aleksandra Hanusza, Filipa Sułkowskiego - szacunek za odwagę żeglowania po Morzu Norweskim na dwóch odkrytych łódeczkach pięciometrowej długości - przy innych łódkach, cumujących w norweskich portach, wyglądały jak łupinki orzecha, a dzielni podróżnicy dotarli na nich aż za koło podbiegunowe.
"Projekt "4żywioły": Ziemia Baffina" Marcina Tomaszewskiego, który wraz z Markiem Raganowiczem, działając bez wsparcia z zewnątrz, wspięli się na pionową, ponadkilometrową ścianę północną jednego z największych i najbardziej wymagających skalnych urwisk na świecie - Polar Sun Spire na Ziemi Baffina w Kanadzie - śpiąc w zawieszonych na niej namiotach. Wspinaczkę utrudniały niskie, spadające do -20 st. C temperatury oraz załamania pogody, w trakcie których cała ściana pokryta była śniegiem. Oglądało się ten pokaz z zapartym tchem, podobnie, jak "K2 w młodym wieku", pokaz zrealizowany przez Adama Bieleckiego. W związku z tym, że Adam Bielecki nie wrócił jeszcze z wyprawy na Broad Peak, materiał opatrzyła komentarzem siostra himalaisty. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak ośmiotysięczniki wyglądają podczas letniej wspinaczki i próbować sobie wyobrazić, jak mogą wyglądać zimą....Chociaż tego typu wyczyny są poza naszym zasięgiem, z zainteresowaniem śledzimy wyprawy wysokogórskie i podziwiamy zdobywców gór.
 
Szkoda, że na Dużej Sali nie mogli snuć opowieści "Globalle" -  Piotr Bolko i Mateusz Zmyślony. Ich pokaz "Globall 2012" wywarła na nas największe wrażenie. Zdecydowanie, jako jury, to im przyznalibyśmy Kolosa za rok 2012. Szkoda, że prezentowali swoją relację na Małej Sali, co poważnie ograniczyło ilość potencjalnych odbiorców, a zarówno sama podróż, jak i sposób opowiedzenia zasługiwały na to, żeby przedstawić je szerokiej publiczności. "Globalle" pokazali, że podróżować można z sensem, z pomysłem i z sukcesem. Ich wyprawa zaczęła się na długo przed wyjazdem - od gromadzenia piłek i zbierania na nich podpisów dzieciaków z różnych stron Polski. Piłki te pojechały razem z "Globallami" do RPA, by w drodze przez Afrykę posłużyć do rozegrania meczy z dziecięcymi reprezentantami wszystkich państw, przez które prowadziła trasa wyprawy.
Nie była to zwykła wycieczka terenówkami przez Afrykę, ale podróż z ideą. Oprócz TYSIĄCA piłek, "Globalle" rozdali pomoce szkolne oraz nawiązali szereg przyjaźni i przeżyli niezapomnianą przygodę.
Tu link do "naszego" kandydata do Kolosa 2012
http://www.dookola.org/
Zachęcam do odwiedzenia ich strony i zapoznania się z ich pomysłem oraz jego realizacją.
Na Globalli można jeszcze głosować w innym konkursie: plebiscycie magazynu Traveler na podróż roku 2012. Co prawda, nie podróżuje się dla nagród - sama podróż jest nagrodą! - ale całym sercem popieramy taki sposób sensownego zwiedzania świata i chcemy go propagować.
 
Niezwykle udany wyjazd. Zupełnie drugorzędne znaczenie miało dla nas to, kto ostatecznie otrzymał nagrody Kolosów.  Najważniejsza była możliwość posłuchania opowieści. Każdy podróżnik jest KOLOSEM