O mnie

Moje zdjęcie
Jesteśmy grupą przyjaciół i miłośników podróży, którzy swoją pasją chcą zarażać innych. Chcielibyśmy dzielić się naszym doświadczeniem i zapleczem (także przystosowanymi do wypraw samochodami) w różnych zakątkach świata oraz licznymi pomysłami. Będziemy zachęcać do podróżowania - z nami lub bez nas - nawet "na koniec świata". Wiemy, że to możliwe i nietrudne, a każda wyprawa jest przygodą. Wystarczy zapakować torbę czy plecak - i w drogę!

środa, 12 czerwca 2013

Relacja ze spotkań globtroterów

30 maja - 2 czerwca odbyły się w Bawarii  kolejne spotkania podróżników - Därr.


Spotkania te przyciągają nieprzerwanie od 1978 roku  tych, którzy nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu. Tym razem i my wzięliśmy w nich udział.
To było niezapomniane przeżycie - na trzy spore łąki nieopodal miasteczka Zellerreit - zajechało setki najdziwniejszych pojazdów, przystosowanych do podróży. Były tam zarówno najprostsze kampery, do jazdy po zwykłych drogach,  samochody z napędem 4x4, do pokonywania bardziej wymagającego terenu, jaki (w przewadze) ogromne ciężarówki, przerobione na jeżdżące domy. Różne kolory, różne kształty, różny wiek....





A pośród nich wszystkich my - reprezentacja opentravelers.com z naszymi wyprawowymi autkami: Landkiem oraz ulubionym Embekiem.



 
 Nasza ekipa: Asia, Martin, Dymitr i Gilbert, na spotkania podróżników do Niemiec zabrała ze sobą wspaniałą czteroosobową rodzinkę - rodziców i dwie dziewczynki -



 - chcieli oni pooglądać, jak inni podróżują nie tydzień, nie miesiąc, ale znacznie dłużej....Tata dziewczynek złapał bowiem podróżniczego bakcyla - w styczniu tego roku pojechał - wraz ze znajomymi - na wyprawę do Senegalu, Gambii i Gwinei Bissau - korzystając z naszych opentravelersowych, afrykańskich busów. Teraz chcą spakować rzeczy potrzebne na roczną, rodzinną włóczęgę po szerokim świecie - przyjechali szukać inspiracji. Nie możemy zapomnieć o jeszcze jednym członku naszej załogi: był z nami waleczny pies Tigrysz, kontuzjowany w walce o terytorium, nie mógł zostać w domu, wymagał bowiem opieki. No, i ktoś w końcu musiał pilnować porządku w obozowisku.....


Kiedy rozstawialiśmy zadaszenia, padał deszcz. Liczyliśmy na to, że to tylko chwilowe....Jednak pogoda się ustaliła na cały nasz pobyt - przepływająca obok rzeczka wzbierała i wzbierała - obserwowaliśmy, jak z niewielkiego strumyka zamieniała się stopniowo w rwącą rzekę....


 
Deszcz siąpił, lał, mżył - na zmianę, acz nieustannie. Nie psuło nam to humorów - dziewczynki radośnie taplały się w błocie


 (dzielnie nie zauważając, że oprócz tego, że mokro, jest jeszcze chłodno)



Cała reszta - co tu dużo mówić...również taplała się w błocie.




 

 Chwile bez wody kapiącej z nieba, witaliśmy z niedowierzaniem i czym prędzej wyruszaliśmy na oglądanie wyprawowych pojazdów. A było co oglądać!











 



 






 






















Ach, można by tak wklejać dokumentację fotograficzną bez końca....Bo pomysłowość ludzi nie ma granic. Potrafią zrobić wygodny dom na kółkach z każdego pojazdu, stając się samowystarczalnymi w podróży. Podpatrywaliśmy różne rozwiązania,



wypytywaliśmy o podróżnicze doświadczenia,



sami też opowiadając o swoich wyprawach i zachęcając do podróżowania z nami. Mieliśmy też mały sklepik:


Podobnie, jak inni uczestnicy spotkań, oferujący najróżnorodniejsze elementy ekwipunku:



Dzięki takiej wymianie handlowej, staliśmy się właścicielami namiotu dachowego do Landka. O, takiego:



Oglądaliśmy różne pokazy i relacje.





W przyszłym roku chcemy wystąpić z własnym pokazem, promującym Polskę, jako bardzo ciekawe przyrodniczo i warte odwiedzenia miejsce.

Tymczasem deszcz padał i padał....Nie wykorzystaliśmy pełni naszych obozowych możliwości, jednak ognisko - mimo wszystko - musiało zapłonąć.


Nawiązaliśmy liczne kontakty, wzbogaciliśmy się o wiedzę i doświadczenie, przypomnieliśmy sobie, jak przetrwać w plenerze w warunkach wzmożonej wilgotności.

Było fantastycznie!



 
Następne spotkania globtroterów już za rok!
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz