Spotkania te przyciągają nieprzerwanie od 1978 roku tych, którzy nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu. Tym razem i my wzięliśmy w nich udział.
To było niezapomniane przeżycie - na trzy spore łąki nieopodal miasteczka Zellerreit - zajechało setki najdziwniejszych pojazdów, przystosowanych do podróży. Były tam zarówno najprostsze kampery, do jazdy po zwykłych drogach, samochody z napędem 4x4, do pokonywania bardziej wymagającego terenu, jaki (w przewadze) ogromne ciężarówki, przerobione na jeżdżące domy. Różne kolory, różne kształty, różny wiek....
A pośród nich wszystkich my - reprezentacja opentravelers.com z naszymi wyprawowymi autkami: Landkiem oraz ulubionym Embekiem.
- chcieli oni pooglądać, jak inni podróżują nie tydzień, nie miesiąc, ale znacznie dłużej....Tata dziewczynek złapał bowiem podróżniczego bakcyla - w styczniu tego roku pojechał - wraz ze znajomymi - na wyprawę do Senegalu, Gambii i Gwinei Bissau - korzystając z naszych opentravelersowych, afrykańskich busów. Teraz chcą spakować rzeczy potrzebne na roczną, rodzinną włóczęgę po szerokim świecie - przyjechali szukać inspiracji. Nie możemy zapomnieć o jeszcze jednym członku naszej załogi: był z nami waleczny pies Tigrysz, kontuzjowany w walce o terytorium, nie mógł zostać w domu, wymagał bowiem opieki. No, i ktoś w końcu musiał pilnować porządku w obozowisku.....
Kiedy rozstawialiśmy zadaszenia, padał deszcz. Liczyliśmy na to, że to tylko chwilowe....Jednak pogoda się ustaliła na cały nasz pobyt - przepływająca obok rzeczka wzbierała i wzbierała - obserwowaliśmy, jak z niewielkiego strumyka zamieniała się stopniowo w rwącą rzekę....
(dzielnie nie zauważając, że oprócz tego, że mokro, jest jeszcze chłodno)
Cała reszta - co tu dużo mówić...również taplała się w błocie.
Chwile bez wody kapiącej z nieba, witaliśmy z niedowierzaniem i czym prędzej wyruszaliśmy na oglądanie wyprawowych pojazdów. A było co oglądać!
Ach, można by tak wklejać dokumentację fotograficzną bez końca....Bo pomysłowość ludzi nie ma granic. Potrafią zrobić wygodny dom na kółkach z każdego pojazdu, stając się samowystarczalnymi w podróży. Podpatrywaliśmy różne rozwiązania,
wypytywaliśmy o podróżnicze doświadczenia,
sami też opowiadając o swoich wyprawach i zachęcając do podróżowania z nami. Mieliśmy też mały sklepik:
Podobnie, jak inni uczestnicy spotkań, oferujący najróżnorodniejsze elementy ekwipunku:
Dzięki takiej wymianie handlowej, staliśmy się właścicielami namiotu dachowego do Landka. O, takiego:
Oglądaliśmy różne pokazy i relacje.
W przyszłym roku chcemy wystąpić z własnym pokazem, promującym Polskę, jako bardzo ciekawe przyrodniczo i warte odwiedzenia miejsce.
Tymczasem deszcz padał i padał....Nie wykorzystaliśmy pełni naszych obozowych możliwości, jednak ognisko - mimo wszystko - musiało zapłonąć.
Nawiązaliśmy liczne kontakty, wzbogaciliśmy się o wiedzę i doświadczenie, przypomnieliśmy sobie, jak przetrwać w plenerze w warunkach wzmożonej wilgotności.
Było fantastycznie!
Następne spotkania globtroterów już za rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz